czwartek, 16 lipca 2015

Storczyki

Kiedy Yongguk wchodził do mieszkania Himchana, zawsze czuł się pusty. Nie miał pojęcia, z czego dokładnie to wynikało. Mieszkanie jak mieszkanie, położeniem, kształtem i wielkością nie wyróżniało się niczym szczególnym. Dość małe, po jednym pokoju na piętro (miał te szczęście i udało mu się dostać także poddasze). Mała łazienka, za to dość duża kuchnia i garderoba. Schludnie urządzone, w nowoczesnym stylu, zawsze czyste i wysprzątane.
Pamiętał, kiedy pojawił się w nim po raz pierwszy. Było to zaledwie kilka miesięcy wcześniej, przez ten czas w wystroju mieszkanie nie za wiele się zmieniło. Wąski korytarz, w którym stała szafa na buty i płaszcze, obok wisiało ogromne lustro i portret jego matki i siostry. Czerwony, puchaty dywan pod stopami prowadził prosto do salonu, gdzie oprócz czarnej sofy, telewizora i szklanego stolika nie stało nic więcej. Na ścianie wisiało kilka reprodukcji średniowiecznych obrazów, ich śladem docierało się do pogodnej, białej kuchni z metalowym blatem po środku i małą kolekcją storczyków na oknie. Drobne, drewniane schody prowadziły na poddasze, gdzie znajdowała się sypialnia i łazienka. Łóżko było szerokie, zawsze dokładnie wygładzone, różowa narzuta była niezwykle przyjemna w dotyku. Niewielka szafka nocna, na której stał kolejny storczyk, lampka i książka, którą Himchan aktualnie czytał. Obok drzwi do balkonu znajdowała się niewielka, biała toaletka z nowocześnie wyglądającym lustrem. Po drugiej stronie pokoju znajdowało się wejście do garderoby i regał, zapchany książkami do granic możliwości. Na ścianach wisiały instrumenty.
Łazienka była mała i czysta. Niewielka wanna, umywalka i toaleta, po środku pomieszczenia czarny dywanik i jeszcze więcej storczyków. Yongguk często zastanawiał się, jak mogły one rosnąć w pomieszczeniu bez okna. Nigdy jednak nie zapytał o to Himchana, po prostu udawał, że nie bardzo go interesuje ta kwestia.
Tym razem mieszkanie było puste. Nie zdziwiło go to, nawet nie spodziewał się go w nim zobaczyć. Jak zawsze ściągnął buty, odłożył je na swoje miejsce, ruszył prosto do kuchni, gdzie po chwili namysłu zrobił sobie herbatę i usiadł w salonie. Nie włączył telewizora. Przenosił leniwie wzrok z okna na średniowieczne reprodukcje, jakby one miały mu w jakiś sposób pomóc. Gorąca herbata rozgrzewała jego dłonie, nie dosięgała jednak do serca, które teraz najbardziej tego potrzebowało. Zacisnął palce mocniej na kubku, zbliżył go do ust nie przejmując się nawet tym, że może się oparzyć.
Kiedy poznał Himchana, ten miał już kogoś. Nie pytał, kto to jest, jak ma na imię, gdzie pracuje i jak bardzo jest dla niego ważny. Było to tak mało ważne, jak storczyki w jego łazience. Lecz tym razem Yongguk nie udawał, naprawdę go to nie interesowało. Nawet jego matka i siostra, które widział tylko na zdjęciu w przedpokoju. Jedyną rzeczą, jaka zajęła całą jego uwagę, była postać samego Kim Himchana. I to na niej się skupiał.
Rozmawiali dużo i długo, w najróżniejszych miejscach; w pociągu, samochodzie, kawiarni, parku, salonie, łóżku, na balkonie i przed domem. Prawdziwie i szczerze, nie mając przed sobą tajemnic. Himchan był historykiem sztuki, Yongguk natomiast fizykiem. Często dziwili się, jak wiele rzeczy łączyło te dwie, pozornie dalekie od siebie dziedziny.
Kiedy Yongguk po raz pierwszy pojawił się w tym mieszkaniu, zrozumiał, że Himchan wcale nie minął się z powołaniem. Jego mieszkanie było piękne w swojej prostocie. On sam, ze swoim wielkim i wiecznie zabałaganionym domem, nigdy nie wpadłby na pomysł urządzenia go w taki sposób. Pewnie nawet nie potrafił.
To nie tak, że nie interesowała go sztuka. Wprost przeciwnie, był nią zafascynowany, ale nie potrafił się jej oddać w taki sposób, w jaki zrobił to Himchan. Najbardziej uwielbiał chłodne wieczory, podczas których obaj siedzieli na tej czarnej kanapie, telewizor był wyłączony, a młodszy płynnie opowiadał mu o rzeczach, których się uczył i pragnął zobaczyć.
Dopił herbatę do końca i wstał, ruszając w kierunku schodów. Zapalił światło, rozejrzał się po sypialni i przez moment zapragnął położyć się na tym łóżku, w którym spędzili jeszcze nie tak dawno temu wiele naprawdę przyjemnych chwil. Nie potrafił jednak zniszczyć porządku, który na nim panował, równa, różowa tafla narzuty wydawała się błagać o to, by pozostać nienaruszona. Zamiast tego podszedł do toaletki, na której wciąż jeszcze stała szczotka do włosów, kremy i szkatułka z biżuterią. Na nocnym stoliku dostrzegł Dekameron z zakładką akurat w samym środku książki. Gdyby Himchan wciąż tu mieszkał, ta delikatna warstwa kurzu, która się na niej zebrała, byłaby nie do pomyślenia...
Nie miał ochoty wchodzić do łazienki i oglądać storczyki, które pewnie i tak zwiędły. Nie tylko przez brak słońca, ale też i wody. Yongguk ponownie zszedł więc na dół, rozsiadł się na kanapie i wlepił wzrok w sufit, myśląc w zasadzie o niczym szczególnym. To Himchan był w tym związku odpowiedzialny za myślenie. Yongguk tylko go słuchał, przytulał i obdarzał czarującym uśmiechem. Ciekawe, czy za nim tęsknił...
Nie wiedział, gdzie Himchan obecnie się znajduje. Ostatnim razem wysłał mu kartkę z Francji, ale teraz równie dobrze mógł być we Włoszech, albo w Szwajcarii. Gdziekolwiek, gdzie mógł oglądać obiekty swoich studiów. Momentami Yongguk żałował, że z nim nie poleciał. Ten żal zaciskał się na jego sercu, unieruchamiał go, uniemożliwiał oddychanie i odblokowywał kanaliki łzowe. Szybko jednak odpędzał od siebie te myśli. Przecież Himchan do niego wróci. Obiecał. To tylko kilka miesięcy. On przez ten czas miał tylko odwiedzać jego mieszkanie.
Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi frontowych. Ktoś zdjął buty, odłożył płaszcz na miejsce i po cichu ruszył do salonu. Kiedy Yongguk ujrzał wysokiego i odrobinę starszego od niego mężczyznę, nie musiał się domyślać i pytać, kim jest. Mimo, że widział go pierwszy raz w życiu na oczy. Miał na sobie cienki sweter, spod którego wystawały jego liczne tatuaże. Podniósł wzrok na jego twarz, która wyrażała zdziwienie.
- Yongguk, prawda?
Pokiwał głową.
- Co tu robisz?
- Ja... - zaczął, kompletnie nie wiedząc, jak skończyć. Pokręcił więc tylko głową i posłał mu delikatny uśmiech, który mężczyzna niespodziewanie odwzajemnił.
- Rozumiem. Ja nazywam się Sungwon. - Yongguk na pewno słyszał już to imię, chociaż przy nim Himchan wypowiadał je niespodziewanie rzadko.
- A ty, co tu robisz?
- Przyszedłem wystawić storczyki na słońce. - odparł od razu, na co Yongguk uniósł pytająco brwi. - Himchan mnie o to prosił przed wyjazdem.
- Ale jest czwarta rano... - zdziwił się, na co Sungwon roześmiał się dźwięcznie.
- Himchan uprzedzał mnie, że cię to zdziwi, jeśli się spotkamy. Wiesz... on zawsze tak robił. Wystawiał je wcześnie rano na balkon, by później o nich nie zapomnieć. Aby nabrały słońca na cały dzień... Potem ponownie zanosił je do łazienki, zostawały tam znowu do rana. Taki nawyk. Podobno nie interesowały cię jego kwiaty?
Nieprawda. Kompletna bzdura.
- Tak. Nie znam się na storczykach. - odparł i wstał z kanapy. - Pomóc ci?
- Nie, poradzę sobie. - machnął dłonią i odwrócił się w kierunku schodów. - Aha. I prosił mnie, aby ci powiedzieć, że wróci za dwa tygodnie... i strasznie za tobą tęskni.
Yongguk uśmiechnął się i schował dłonie do kieszeni. Niezmiernie ucieszyły go te słowa.
- Za tobą pewnie też, prawda?
Sungwon pokręcił głową i z uśmiechem wszedł na poddasze.
Tego dnia Bang Yongguk postanowił słuchać Himchana nie tylko sercem, ale i uszami.

5 komentarzy:

  1. To opowiadanie trafiło moje serce, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne. Subtelne, a jednocześnie głębokie. Co prawda króciutkie, ale dzięki temu ani jedno słowo nie jest tu zbędne.
    Teoretycznie oklepany motyw wyjazdu tutaj się taki nie wydawał.
    A pomysł ze storczykami jest piękny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. To było urocze ^^
    Ten motyw że storczykami... Świetny ❤
    Uwielbiam klimaty Twoich fanficków!
    Weny na przyszłość~

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne opowiadanie <3 Masz naprawdę lekkie pióro wszystko idealnie opisujesz i szybko się pochłania cały tekst wzrokiem. Wybrałam to opowiadanie jako pierwsze, bo chociaż nie lubię się nimi zajmować, uwielbiam tematykę kwiatów, jak i ich wygląd. A storczyki to jedne z moich ulubionych :)
    Jedyne, co mi leciutko wadzi, to brak komfortu czytania, ale nie jest to spowodowane wadami tekstu (żadnych nie widziałam). Czcionka jest trochę malutka i musiałam sobie przybliżać stronę, bo po kilku zdaniach rozbolały mnie oczy :)
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń