poniedziałek, 14 września 2015

"Ace of Angels" [1/2]

Z góry przepraszam wszystkich fanów AOA i B.A.P, którym nie podoba się ta wizja.
Kliknijcie krzyżyk, proszę.


~*~


Zespół zszedł ze sceny, a towarzyszący im krzyk fanów potwierdzał fakt, że występ był nieziemski. Publiczność dosłownie oszalała, blisko trzy tysiące osób, zebrane na nieco zbyt ciasnej dla nich sali, pragnęła kolejnego encore, którego niestety zespół, chociaż bardzo chciał, nie miał już siły im podarować. Mimo to obie strony były niesamowicie zadowolone z występu. Widać było, że jest w formie, wypoczęty po przerwie między powrotami na scenę, a każdy kontakt z fanami sprawia im przyjemność. W końcu o to w tym wszystkim chodzi, prawda?
Za kulisami już czekała na nich Youkyung i czyściła w skupieniu talerze swojej perkusji. Jak zwykle skoncentrowana na swoim zadaniu, nawet nie zauważyła, kiedy Jimin krzyknęła coś do niej wesoło, próbując zwrócić na siebie uwagę dziewczyny. Jimin wydęła dolną wargę, mruknęła coś do siebie i najwyraźniej obraziła się na cały świat, gdyż siadła w kącie i w milczeniu zaczęła ściągać swoje buty. Mina podeszła do lustra, wydęła policzki aby sprawdzić, czy przez ostatnie dwie piosenki makijaż nie zdążył spłynąć jej z twarzy. Chanmi, jak zwykle nie mogąca usiedzieć w miejscu, przebierała się w ruchu, cały czas nucąc pod nosem tekst nowej piosenki. Seolhyun od razu podleciała do swojego plecaka, przeszukując go w poszukiwaniu kanapki. Znalazłszy ją, wydała z siebie okrzyk triumfu i zabrała się do jedzenia. Yuna od razu chwyciła w dłoń telefon, aby zadzwonić do swojej siostry i pochwalić się doskonałym występem. Hyejeong poprosiła natomiast o komórkę menagera, aby zrobić zdjęcie i wstawić je na oficjalnego Twittera z podziękowaniami. Choa rozsiadła się na sofie i przymknęła oczy, przez moment oddając się odpoczynkowi w milczeniu. Ostatni za kulisami pojawił się Himchan, życząc tancerkom dobrej nocy i westchnął ciężko, przyglądając się swoim koleżankom z zespołu. Większość z nich nie marzyła o niczym innym, tylko o prysznicu i ciepłym łóżeczku, które czekają na nich z utęsknieniem w dormie. Nim jednak tam się pojawią, muszą podnieść swoje zmęczone ciała, doczołgać się do samochodu, potem wejść do windy i jeszcze się rozebrać... Dzień jak co dzień.
Himchan dosłownie nie czuł stóp. Chociaż układ do Confused w gruncie rzeczy nie był tak bardzo wymagający, stylistka uparła się, że mają ubrać do niego przerażająco wysokie buty. Chłopak mógłby przysiąc że mierzy obecnie dwa metry, jakby już wystarczająco nie górował nad resztą zespołu. Bez słowa opadł na siedzenie obok Choa i z jękiem bólu pozbył się ich ze stóp. Dziewczyna łaskawie otworzyła oczy i zmarszczyła brwi.
- Czyli nie tylko ja cierpiałam przez całą piosenkę...
Himchan wzruszył ramionami i oparł się wygodnie o oparcie sofy.
- Najchętniej zdjąłbym je już po pierwszym refrenie i rzucił w publiczność. Przynajmniej fani wtedy byliby niesamowicie szczęśliwi... - parsknął i przymknął powieki, relaksując się w (umiarkowanym) spokoju. Całkowicie wyłączył się na gadaninę Yuny i marudzenie Jimin, nie słyszał nikogo i nic. Powtarzał w myślach cały koncert, od początku do końca, stwierdzając, że poszło mu wręcz znakomicie. Nie musiał być fałszywie skromny, wiedział, że po tym występie media jeszcze bardziej oszaleją na jego punkcie. A już tym bardziej przez te cholernie wysokie i niewygodne buty.
To, jak trafił do AOA jest z jednej strony dziełem przypadku, a z drugiej przeznaczeniem, które przeczuwał od dawna. Początkowo miał zadebiutować jako nowy członek CNBlue, jednak stwierdzono, że nie pasuje do konceptu zespołu. Był zgrabny, aby całe występy przestać za gitarą, a jego uroda zdecydowanie odstawała. Przez cały czas bezczynnego siedzenia w wytwórni i czekania na nowy pomysł producentów niesamowicie rozpromował się na sns. Nie chciał niczego ukrywać przed ludźmi, którzy być może będą jego przyszłymi fanami, dlatego pozwolił wydać wytwórni oświadczenie o tym, że jest gender fluid* z czego często potem żartował mówiąc, że nie ma nic przeciwko byciu w girlsbandzie. Zupełnie nie spodziewał się tego, że tydzień później szefowie wezwą go do siebie i spytają się, czy nie zechciałby dołączyć do dziewczyn z Ace of Angels.
Po wielu dniach konsultacji ostatecznie podjął decyzję o przyłączeniu się do nich. Początkowo dziewczyny sceptycznie podchodziły do obecności Himchana w zespole, obawiały się, że może odebrać im sukces, na który tak długo pracowały. Po wielu treningach zauważyły jednak, że chłopak pasuje do nich wręcz idealnie i przeprosiły za swoje zachowanie, jednocześnie obiecując, że od teraz będą go wspierać we wspólnej drodze na szczyt.
I faktycznie, trzy lata po debiucie AOA znajdowały się o krok od szczytu, będąc jednym z najpopularniejszych i najbardziej charakterystycznych girlsbandów w kraju. Himchan nie bał się używać określenia "girlsband". Szczerze, to nie obchodziło go też to, z jaką płcią wiążą go reporterzy. Robił, to co kochał, co z tego, że często w nieco za wysokich butach. Trzy wygrane pod rząd z ostatnim singlem były tego warte.
Himchan w końcu otworzył oczy i spostrzegł, że wszystkie dziewczyny były już przebrane i gotowe do wyjścia. Znowu nikt go nie obudził, no świetnie. Podniósł się na równe nogi, chwycił spodnie z wieszaka i mruknął:
- Od dzisiaj same sobie robicie śniadania.
Po całym pokoju przetoczył się jęk protestu, chłopak już jednak nie zamierzał reagować. Szybko chwycił swoje ubrania i w drodze do drzwi sie przebrał, z zadowoleniem i nieukrywaną satysfakcją wkładając swoje wygodne trampki. Podążył za dziewczynami pozwalając, aby menager zamknął za nimi drzwi, po czym wyminął je w drodze do auta. Gdy już wszyscy siedzieli, ściśnięci ze sobą na siedzeniach, menager zamknął za sobą drzwi i spojrzał na nich. Widząc, że nikogo nie brakuje, nakazał kierowcy ruszyć, po czym westchnął.
- Jestem równie zmęczony co wy, ale gratuluję. To był świetny koncert.
Całe AOA zareagowało wdzięcznymi uśmiechami.
- Jutro rano muszę jednak porozmawiać z Himchanem. To ważne. - chłopak zmarszczył brwi. Nie podobał mu się ton głosu jego menagera, nie potrafił określić, czy to coś dobrego, czy wprost przeciwnie. Pokiwał tylko głową i mocniej wbił się w fotel. O co mogło chodzić? Czy zrobił coś nie tak?
Następnego dnia wstał wcześniej, niż pozostałe członkinie (co było czymś wyjątkowym, do tej pory zupełnie niemożliwym) i zasiadł w kuchni przy stole, czekając na menagera. Wciąż był zmęczony, dosłownie czuł wory pod swoimi oczami, ale nie miał innego wyjścia. Na poczekaniu zrobił sobie swoją ukochaną kawę, a po chwili namysłu jeszcze jedną. Musi przecież jakoś funkcjonować do końca dnia, prawda?
Gdy mężczyzna w końcu się pojawił, okazało się, że przyniósł ze sobą kolejną kawę. Himchan nie potrafił odmówić, przyjął ją z wdzięcznością i zabrał się do picia, podczas gdy ten zaczął tłumaczyć:
- Pewnie cię wczoraj wystraszyłem, ale nie martw się, to nic złego. Po prostu... wytwórnia chce twojego solo.
Himchan prawie wypluł całą kawę, jaką miał w ustach, prosto na twarz menagera. On i solo? Kto wpadł na ten przegenialny pomysł? Odstawił kubek i roześmiał się nerwowo.
- Jesteś pewien, że o mnie chodzi?
- Czy w tym zespole jest jeszcze jeden Kim Himchan? Coś mnie ominęło? - mężczyzna zmarszczył brwi. Czyli okej, nie żartował...
- Ale... dlaczego ja? Choa ma piękny głos, a Jimin bardzo charakterystyczny. Ja...
- Wiesz, tu nie do końca chodzi o głos, Himchan. - przerwał mu gwałtownie i oparł obie dłonie na stole. - Fani chcą ciebie.
- Och. - mógł tylko westchnąć, zaskoczony. To by się mogło zgadzać, lecz Choa i Jimin były równie popularne. Dlaczego po prostu nie zdecydowali się na podgrupę? Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale szybki je zamknął, gdyż mężczyzna właśnie wyjął z plecaka plik kartek i przejrzał je uważnie.
- Dzisiaj o siedemnastej jest zebranie, na którym musisz być obecny. Przedstawienie konceptu, propozycje piosenek, takie tam. Twoja obecność jest obowiązkowa, inaczej zadecydujemy za ciebie.
- Wiesz, że nie znoszę słodkich konceptów. - mruknął, woląc go uprzedzić wcześniej. Menager roześmiał się pod nosem i podał mu jedną z kartek.
- Tutaj masz warunki. Wstępnie wydajesz singiel, na mini album mamy za mało czasu. Nie znamy jeszcze konceptu, ale mamy już osobę, która zaoferowała się, że chętnie napisze ci tę piosenkę. Ale w zamian chce mieć swój fragment w piosence.
Himchan zmarszczył brwi.
- W sensie, że duet?
- Raczej featuring. Nieznaczny. Wybacz, musieliśmy się zgodzić. - odparł z przepraszającym uśmiechem. Chłopak westchnął i machnął dłonią.
- No dobra, kto to jest?
- Jepp Blackman.







Gdyby Bang Yongguk miałby określić swoje życie w jednym słowie, byłoby to "szaleństwo". Miał wrażenie, że został stworzony do robienia rzeczy szalonych, pod wpływem chwili, takich, nad którymi się nie zastanawia, tylko się z nich korzysta, póki jest okazja. Yongguk nie lubił myśleć za dużo o tym, co robi. Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym do głupszych wniosków dochodził, co nigdy nie przynosiło ze sobą nic dobrego.
Poczynając od rzucenia studiów, zaczęcia kariery undergroundowego rapera, dorabiania w kawiarni, a kończąc na przyjęciu zaproszenia ceo Factory Boi do współpracy, które szybko przerodziło się w długotrwały kontrakt, w wyniku czego miał na swoim koncie jeden mixtape i kilka duetów. Nad żadną z tych rzeczy nie zastanawiał się dłużej, niż minutę. Po co? Konsekwencjami może martwić się później, póki co robi to, co kocha, dąży do sukcesu i...
Ach, pierdoły tam.
Nie o to w tym wszystkim chodzi. Faktem było to, że Yongguk (lub Jepp Blackman, jak kto woli) przez cały ten czas siedział zamknięty w swoim małym, undergroundowym półświatku. Dopiero wtedy, gdy Factory Boi przyjęło go w swoje ramiona miał okazję poznać więcej osób, nie tylko zresztą raperów, ze świata show biznesu. Część z nich była naprawdę w porządku, nie miał nawet nic przeciwko umawianiu się na randki z tym, czy z tamtym, lecz mimo wszystko wciąż trzymał się z dala od szczytu komercyjnego, granicy, której nie mógł przekroczyć, jeśli nie chciał być stracony w oczach starych kumpli. W tamtym okresie reputacja była dla niego najważniejsza, oprócz niej liczyło się niewiele więcej. Wszystko jednak zmieniło się w dniu, w którym poznał AOA.
Ikje uparł się, aby po nagraniach zabrać go na piwo do centrum. Yongguk nie był jeszcze tak zmęczony, aby odmówić, wziął więc plecak i pomaszerował za nim do dość dużej knajpy, gdzie w spokoju mogli posiedzieć do późna przy lekkim alkoholu. Mimo rozmiarów niewiele osób znało to miejsce, było wiec całkowicie bezpieczne. Pochłonięci rozmową, kątem oka jedynie obserwowali relację na żywo z koncertu Music Bank.
Yongguk uśmiechał się głupio, obserwując starego przyjaciela - Zico, który obecnie latał w zielonych spodniach po scenie, szczerząc się do kamery. Wiedział, że tak skończy, mimo to wciąż mu poniekąd kibicował. Byli zbyt dobrymi kumplami, by się o to pokłócić.
- Jak myślisz, znowu wygrają? - spytał Ikje znad piwa, machając w kierunku ekranu, na którym właśnie pojawiła się rozbawiona facjata Kyunga. Yongguk wzruszył ramionami.
- Wiesz, że się na tym nie znam. Chociaż mam nadzieję, że tak. - kątem oka obserwował, jak Block B kończą swój występ, a na ekranie pojawia się para prowadzących, która zapowiada kolejny zespół. Słysząc, że jest to girlsband, obaj mężczyźni odwrócili wzrok, kompletnie bez zainteresowania. W połowie przerwanej dyskusji o wszystkim i niczym (nagraniach, psie, randkach, podróżach) pośród głośnych, nieco piszczących kobiecych głosików Yongguk usłyszał coś niesamowitego. Coś, co sprawiło, że mimowolnie odwrócił głowę w kierunku ekranu i zaniemówił.
Ten głos wyróżniał się spośród nich swoją barwą, magią, charyzmą. Mimo iż zdecydowanie niższy i bardziej męski, zadziwiająco pasował zarówno do piskliwych głosików wokalistek, jak i samej piosenki. Nie udzielał się zbyt często, ale te kilkadziesiąt sekund starczyło, aby Yongguka zaczarować. Kiedy ujrzał występ, początkowo nie zauważył niczego intrygującego - osiem dziewczyn tańczy i śpiewa w krótkich spodenkach i na obcasie. Dopiero, kiedy Ikje mruknął: "to on, widzisz?", mężczyzna poznał właściciela intrygującego głosu.
Dopiero wtedy dotarło do niego, że kumple rozmawiali kiedyś o chłopaku, który dołączył do girlsbandu, będąc najprawdopodobniej gender fluid. Początkowo nie zwracał na nich uwagi, tym bardziej na ich prześmiewcze komentarze, teraz natomiast miał ochotę im wszystkim, kolokwialnie rzecz biorąc, dać w twarz. Ten człowiek był piękny. Jeszcze bardziej intrygujący, niż jego głos. Coś przedziwnego sprawiało, że Yongguk nie potrafił oderwać od niego wzroku, ba, nawet nie chciał tego zrobić. Chociaż w wyglądzie prawie niczym nie odstawał od dziewczyn (prócz biustu, wiadomo), coś jednak go wyróżniało i to właśnie ten aspekt stanowił klucz do sukcesu zespołu, jakim było AOA. Wtedy Yongguk zrozumiał. Wymienił spojrzenia z Ikje i westchnął.
- Nie dasz mi teraz spokoju, prawda...?


Ikje, będąc o wiele lepszych (aż za dobrych...) stosunkach z ceo, ubłagał go, aby zgodził się na spotkanie z prezesami wytwórni AOA, aby przedstawić im swój pomysł. Yongguk oczywiście musiał być przy tym obecny, ubrany w zbyt obcisły garnitur i lakierki, w których czuł się (i zapewne wyglądał) jak idiota. Jongsu był jednak jeszcze bardziej uparty niż jego własna matka i nie pozwolił mu zmienić butów, chociażby na najbardziej eleganckie trampki, jakie miał w garderobie. Zresztą, nie miał na tym spotkaniu za wiele do roboty. Jego zadaniem było siedzenie prosto, uśmiechanie się się miło, potakiwanie, ewentualnie odpowiadanie na pytania. Opis całego pomysłu spoczął na Jungsu. Yongguk mógł mieć tylko nadzieję, że kochany ceo tego nie spieprzy...
Całe szczęście, wszyscy zdawali się być absolutnie oczarowani zarówno pomysłem, jak i talentem Jepp Blackmana. Następne w kolejce było spotkanie z menagerem Himchana, który zmierzył go nieprzychylnie wzrokiem i westchnął. Ostatecznie jednak zaakceptował pomysł, chociaż do końca spotkania nie zaszczycił rapera już ani jednym spojrzeniem. Yongguk postanowił się tym nie przejmować. Słuchał radosnego trajkotania Jungsu w drodze powrotnej, oglądając na telefonie zaległe występy AOA.
Jungsu, jak zwykle zresztą, udał, że tego nie zauważa i skupił się na drodze, nucąc coś pod nosem. W końcu jednak spytał:
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, abyś ty napisał tę piosenkę...
Yongguk zmarszczył brwi i schował telefon do kieszeni.
- Czemu niby?
- Skoro masz być moim pierwszym artystą, który ma się pojawić na komercyjnej scenie, to nie chcę, aby tę pożal się Boże piosenkę na wstępie wszystkie stacje zbanowały... - westchnął teatralnie, cudem tłumiąc chichot. Gdyby nie fakt, że to jego ceo, Yongguk pewnie by mu odpowiedział ciętą ripostą. Z szacunku jednak do swoich ciężko zarobionych pieniędzy siedział cicho, mogąc jedynie rzucać przekleństwami w myślach. Z drugiej strony, jakby nie patrzeć, to miał rację... Z piętnastu projektów piosenek, które sporządził, niewymagające cenzury były... może z dwie. "Nie wypada, pamiętaj, nie wypada..." - powtarzał sobie w myślach przez całą drogę powrotną. Ale czy w jego sytuacji opanowanie się było możliwe...?
Będąc już wieczorem w domu, ponownie zasiadł do szkiców piosenek. Szło mu całkiem nieźle, mimo to nie mógł się powstrzymać, aby nie dodać do swojej kwestii czegoś zdecydowanie nieodpowiedniego. Cholera. Już nawet nie obchodziło go to, że koledzy z undergroundu mogą to usłyszeć...
Jak napisać jak najmniej zboczoną piosenkę, kiedy na ekranie telewizora sam Kim Himchan tańczy właśnie układ do Miniskirt?
Już miał się poddać i zwyczajnie iść spać, kiedy jego telefon zabrzęczał. Leniwie wciął go do ręki i zdziwił się, widząc na wyświetlaczu nieznany numer. Normalnie odrzuciłby połączenie, tym razem coś nie pozwalało mu tego zrobić. Odebrał i przyłożył aparat do ucha. Po drugiej stronie usłyszał nerwowe "cześć?", na dźwięk którego zmarszczył brwi. Ten głos...
- Mam przyjemność z Jepp- to znaczy z Bang Yonggukiem?
Mężczyzna zdołał wydać z siebie tylko cichy pomruk potwierdzenia.
- Doskonale. Jestem Kim Himchan i, jak oczywiście wiesz, mamy pracować razem nad moim solo.
W końcu Yongguk doszedł do siebie na tyle, aby zapytać:
- Czemu dzwonisz do mnie o tak późnej porze?
Cichy chichot chłopaka sprawił, że dosłownie się roztopił.
- Pomyślałem sobie, że może potrzebujesz pomocy~




_________________________________



*gender fluid - osoba o "płynnej" płci, nie utożsamiająca się z jedną konkretną.

3 komentarze:

  1. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak tęskniłam za Twoimi komediami (niby najbardziej lubię angsty, ale po prostu uwielbiam Twoje poczucie humoru).
    Bardzo oryginalny pomysł mimo wszystko do mnie przemówił.
    Cóż, czekam na drugą część ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba rzadko spotykam osoby, które jednocześnie potrafią pisać tak dobre komedie i angsty, może tylko ja to zauważyłam, ale przechodząc do fanficka to-
    spore zaskoczenie, ale raczej pozytywne. nie podchodzę jakoś szczególnie do komedii, ale ta praca jest naprawdę ciekawa i ma poczucie humoru, które nie jest za wysokie i w sumie wpisuje się w klimat. wszystko jest takie swobodne, a postać himchana mnie po prostu urzekła XD pomysł sam w sobie powiewa świeżością, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że piosenki yongguka mogą zawierać w sobie tyle przekleństw czy niestosownych zwrotów, nawet za "ery" jepp blackman. jednak taki wizerunek też jest niebanalny.
    nie wiem na ile sensowny był ten komentarz, lecz również czekam na drugą część, weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahah, to było piękne xd :')
    Może ten ff pomoże mi w końcu ogarnąć AOA :')
    Himchan jest idealną em.. idealnym... em.. perfect member od AOA xd
    Heh, cudo :')

    OdpowiedzUsuń