wtorek, 29 września 2015

"Ace of Angels" [2/2]


Choa była zafascynowana tym, jak długo można rozmawiać bez przerwy przez telefon z jedną osobą. Fakt, może i była kobietą, ale nigdy nie zdarzyło jej się stracić na to ponad trzy godziny! Zbliżała się północ, większość dziewczyn już dawno smacznie spała, jednak ona nie potrafiła, póki chichot za ścianą i wesołe świergotanie nie umilknie. Była grzeczna, więc nie leżało w jej zamiarach wparowanie tam i skonfiskowanie aparatu Himchanowi, co nie znaczy, że nie przychodziło jej to raz po raz do głowy... Zawsze to rozwiązanie.
Plus, mają jeszcze trening o szóstej rano. Jeśli zarówno ona, jak i Himchan się nie wyśpią, to cały taniec szlag trafi. Po raz kolejny próbowała nasunąć kołdrę na głowę tak, aby tego nie słyszeć. Domyślała się, z kim on tak żywo konwersuje, co nie zmienia faktu, że było... wpół do pierwszej, do cholery!
Jak na zawołanie, wszelkie odgłosy zza ściany ucichły, a do uszu wokalistki docierało tylko leniwe tykanie zegara i ciche pochrapywanie Jimin z pokoju naprzeciwko. Z ciężkim westchnięciem przekręciła się na lewy bok i przymknęła z zadowoleniem powieki, w wyraźnym zamiarze zapadnięcia w upragniony sen, kiedy drzwi do jej pokoju otworzyły się gwałtownie, a do środka wpadł rozświergotany Kim Himchan.
- Zgadnij, co się właśnie stało~ - rzucił się w jej kierunku i rozwalił się na większości łóżka, jakby nigdy nic... Jakby wcale nie dochodziła pierwsza w nocy, a Choa wcale nie potrzebowała snu. Dziewczyna westchnęła.
- Niech zgadnę; dałeś temu swojemu raperowi świetny pomysł na piosenkę, pogadaliście o jego psie, on pochwalił twój taniec, a na końcu zaprosił cię na kawę...? - odparła od niechcenia, prawie nie reagując na jego zdziwiony wzrok i lekkie szturchnięcie.
- Ej, skąd wiesz?
- Mogłeś mówić głośniej, wtedy by nawet Jimin przez sen usłyszała. A propo... - chwyciła kołdrę i ponownie nasunęła ją na głowę. - Złaź ze mnie i idź spać, wstajemy o piątej, mam nadzieję, że pamiętasz.
Himchan miał jej jeszcze tyle do opowiedzenia, przede wszystkim chciał jej pokazać zdjęcia Jeppa, które znalazł na portalu undergroundowym, domyślił się jednak, że to musi poczekać do rana. Wydał z siebie najbardziej teatralne westchnięcie na jakie było go stać i podniósł się na równe nogi. Nim zdążył wyjść z pokoju, Choa już dawno spała, co poirytowało go jeszcze bardziej. Okej, nie to nie. Już jej nic nie opowie.
Gdy znalazł się na korytarzu, otrzymał smsa od rapera. Już na widok jego numeru uśmiechnął się szeroko, a gdy tylko zobaczył, że w wiadomości pojawiła się selca z wyciągniętym kciukiem i podpisem: "Ćwicz ciężko, widzimy się w studiu" momentalnie poczuł jeszcze większą falę sympatii do tego faceta. No, może nie tylko sympatii. Uznał, że nie wygląda zbyt twarzowo, więc ze zrobienia sobie zdjęcie i odesłania mu go zrezygnował, ale podziękował i życzył miłej nocy. Nie sądził, że raperzy potrafią być tacy... Uprzejmi. Chyba jednak powinien się zainteresować tym światkiem...
Z tą myślą zasypiał, przez co nawet nie przeszkadzało mu już miarowe pochrapywanie Jimin zza ściany.







Przez pierwszy tydzień zbierała się głównie ekipa od papierkowej roboty, analizując tekst piosenki, zgłaszając uwagi i ewentualnie coś poprawiając. Yongguk łaskawie się na to zgodził. Wiedział, że u siebie nie musiałby się o to martwić, ale tutaj to podstawa... Machnął jednak ręką na wszystkie zmiany, gdyż nie były aż tak poważne, a nawet wyszło to piosence na dobre.
Kiedy dostał maila z opisem konceptu, o mało się nie zachłysnął Heinekenem. To nie tak, że spodziewał się iż będzie po prostu koło niego stać i rapować, ale... Ci na górze naprawdę mają wyobraźnię. I jeszcze ta dopisana symbolika (ale czy można wcisnąć jakiekolwiek ukryte treści do teledysku, gdzie głównym elementem jest prawie że erotyczny taniec i obcisłe spodnie, kończące się nad udami?), Yongguk najchętniej by polemizował z istotą jej występowania, jednak było to bezcelowe. On nawet nie należał do tej wytwórni, na litość Boską...
Dostał grafik nagrań, a później prób z Himchanem. Nie miał zielonego pojęcia, dlaczego ma się na nich pojawiać, skoro on tam tylko przychodzi, rapuje swoją kwestię i wychodzi... Próbował się dowiedzieć od swojego ceo czy coś wie na temat tego, poniekąd, absurdu, ten jednak zbywał go kupą roboty, jaka przez niego spadła mu na głowę. W takich warunkach nie szło z nim rozmawiać. Z ciężkim sercem Yongguk zgodził się na te warunki i już kilka dni później pojawił się w studiu nagrań.
To właśnie tam ujrzał Himchana w o wiele bardziej chłopięcym, niż na co dzień wydaniu. Zdziwiły go jego spodnie ogrodniczki, bluzka w pasy, twarz pozbawiona makijażu i, na Boga, normalne trampki. Mimo zmiany perspektywy Yongguk zauważył, że obie wersje podobają mu się jednakowo... Twarz chłopaka pozbawiona makijażu miała w sobie coś interesującego, czystego i naturalnego... Coś, co chciał poznać z bliska za wszelką cenę.
Gdy tylko Himchan go ujrzał, uśmiechnął się szeroko i ściągnął ogromne słuchawki z uszu. Wyszedł ze studia i przywitał się z nim wesoło, aby po chwili przedstawić mu całą ekipę, która miała pracować nad ich piosenką.
- Pewnie czytałeś już wszystkie szczegóły. - jego uśmiech był szeroki, promienny i, o matko kochana, tak przeuroczy, że Yongguk był o krok od prośby, aby nigdy nie przestawał tego robić. Himchan podał mu słuchawki, butelkę wody i tekst, po czym usiadł na krześle i ziewnął. - Siedzę tu od czwartej rano, ale zdążyłem już wszystko nagrać. Została tylko twoja kwestia... Lepiej zrób to szybko, zaczynam być głodny.
Raper mógł tylko pokiwać głową, będąc całkowicie oczarowanym urodą chłopaka. Zamknął się w studiu i usiłował się skupić, jednak po drugiej stronie kabiny wciąż siedział Himchan i patrzył na niego tak uważnie, jakby był najcenniejszym dziełem sztuki w całej galerii... I jak tu się, cholera jasna, w tekście nie mylić? Po pięciu próbach Yongguk był tak zły na siebie, że prawie wyszedł i poprosił Himchana, aby go w końcu przestał rozpraszać. Oczywiście nie mógł tego uczynić. Postanowił więc spróbować jeszcze raz, na spokojnie, najlepiej z zamkniętymi oczyma, aby nic innego niż muzyka i własny głos do niego nie docierały...
Ale w połowie tekstu oczywiście musiał je otworzyć i spojrzeć na Himchana.
Jak jasna cholera.
Chłopak miał otwarte z wrażenia usta, prawie nie mrugał, aby niczego nie przegapić. Dotarła do niego ta głębia głosu, melodia, w której pływała, która zdawała się unosić rapera ponad ziemię, która z każdym słowem i dźwiękiem usiłowała poderwać w górę i jego. Nie sądził, że ten fragment może być zaprezentowany z taką pasją i emocjami, zupełnie, jakby...
Himchan przełknął głośno ślinę i szepnął do mężczyzny siedzącego obok niego:
- Mogę potem spróbować jeszcze raz?
Ten spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Ale już wszystko gotowe, siedzimy tu już prawie dziesięć godzin...
- To bez znaczenia. - Himchan pokręcił głową i ponownie zerknął na rapera, który właśnie kończył swoją kwestię. Powinien mu pogratulować, czy raczej nie? W każdym razie wstał i posłał mu szeroki uśmiech, dając do zrozumienia raperowi, że jest bardzo zadowolony. Yongguk przetarł twarz dłońmi, po czym wyszedł z pomieszczenia i zmarszczył brwi.
- Dałem plamy, czy nie? Pierwszy raz nagrywałem w tak wielkim studiu...
- Było idealnie! Nie mogę się doczekać, aż usłyszę piosenkę w całości. - odparł rozpromieniony Himchan. Przez chwilę po prostu na siebie patrzyli, starszy zupełnie nie wiedział, jak ma zareagować. Widocznie mu zaimponował, czy powinien z tego skorzystać...? W sumie, co mu szkodzi...?
- Nie ma za co, jestem stworzony do featuringów. - roześmiał się, po czym dodał: - Ale musisz się mi jakoś odwdzięczyć.
Himchan uniósł jedną brew w pytającym geście.
- Jak?
- Na przykład... Pójdziesz ze mną na kolację?







Tygodnie mijały w spokoju dla całego AOA, prócz oczywiście Himchana. Podczas, gdy dziewczyny rozkoszowały się wakacjami, chłopak nie miał chwili wytchnienia przed swoim solowym debiutem. Był wiecznie zajęty sesjami, wywiadami, próbami, wizytami u fryzjerki i kosmetyczki, że nawet nie miał czasu na sen. Oczywiście, dostawał kilka godzin wolnego na złapanie tchu, ale zamiast odsypiać, wolał wykorzystać je na randki z Yonggukiem. Tak to się już oficjalnie nazywało - po pierwszej kolacji była następna, a potem kino, spacer, wizyta w studiu, która zakończyła się tak cudownym pocałunkiem, że tej nocy Yongguk również nie mógł zasnąć, tylko uparł się, by skończyć pisać kolejną piosenkę (nawiasem mówiąc; nowy mixtape Jepp Blackmana już za kilka dni!).
W dniu nagrywania mv dosłownie nie mogli oderwać od siebie wzroku. Zadziałało to wręcz niesamowicie na jego charakter, który nawet przed montażem ochrzczony został największym hitem wytwórni. Himchan rozkoszował się pochwałami otrzymywanymi z każdej strony i przepyszną kawą, odpoczywając między ostatnimi ujęciami. Niespodziewanie tuż za jego plecami pojawił się Yongguk, kładąc swoje dłonie na jego ramionach, zaczynając je delikatnie masować.
- Rozumiem, że szykujemy się na AllKill w pierwszym tygodniu? - szepnął i roześmiał się cicho, na co Himchan zadrżał. Jego głos zawsze tak na niego działał, nieważne, czy rapował, śmiał się, czy mówił tym swoim charakterystycznym, niskim tonem.
- Zobaczymy. Zawsze mogą zepsuć montaż. - Himchan odwrócił głowę w jego kierunku i uśmiechnął się szeroko. Starszy nie mógł się powstrzymać, pogłaskał jego upudrowany policzek kciukiem i westchnął. Obserwował z zadowoleniem, jak delikatna skóra płonie w wyniku pojawienia się mocnego rumieńca, co wywołało oczywiście cichy chichot z jego strony. Himchan był czasami tak uroczy, że wprost nie potrafił się powstrzymać...
- Ile zostało nam jeszcze scen? - spytał po chwili, odgarniając kosmyk jego włosów za ucho. Himchan zerknął na tablicę i zmarszczył brwi.
- Ze... dwie.
- Pięknie. Jeśli uwiniemy się w dwie godziny, może jakoś to uczcimy... Może u mnie? Bo widzisz... ja mieszkam sam. - Spojrzał na niego sugestywnie. Jak się okazało, nie musiał długo czekać na odpowiedź. Himchan zdawał się tylko czekać na tę propozycję, bo czym prędzej odparł:
- Z największą chęcią.







Nie wszystko jednak w życiu toczy się tak, jakbyśmy chcieli. Para dotarła do mieszkania rapera, owszem, ale nie sama. Przez prawie całą drogę towarzyszył m wianuszek reporterów, którzy albo krzyczeli coś do nich, albo do telefonów, najprawdopodobniej już informując media o tym, co zobaczyli. Czyli raz; z duetu-niespodzianki nici i dwa; najprawdopodobniej wszyscy w Korei (i na świecie) właśnie się dowiedzieli, kim naprawdę jest początkujący raper, czyli Jepp Blackman dla członka AOA, czyli Kim Himchana. Nie był to idealny sposób na zaprezentowanie swojego związku, zdecydowanie w tym kraju, ale za nic nie szło już tego odkręcić. Himchan wiedział, że na dniach jego wytwórnia to potwierdzi, nie obawiał się zbytnio konsekwencji, w przeciwieństwie do Yongguka.
- Wiesz, jak to jest. Dowiedzą się o nas, to zaczną węszyć też u mnie... A jak się dowiedzą, ze Ikje... Ech, szkoda gadać. Facet mnie zabije. - mruknął i podciągnął nogi młodszego tak, by jego stopy spoczęły na jego kolanach. Po chwili namysłu (widząc, w jakim są stanie od tych cholernych butów) zaczął je uważnie masować, raz po raz wzdychając z rezygnacją.
Himchan trzymał w dłoniach szklankę z zimnym sokiem, raz po raz uśmiechając się współczująco. Nie wiedział, co ma powiedzieć, bo poniekąd była to też jego wina... Poklepał go więc tylko po ramieniu i odparł, że ma się nie bać, bo ma zbyt mądrego CEO, by dał sobie węszyć w wytwórni. Yongguk spojrzał na niego i zatrzymał dłonie w połowie ruchu, przez dłuższy moment po prostu milcząc. W końcu pokręcił głową i puścił jego nogi, aby odstawić prawie pustą szklankę chłopaka na bok i przysunąć go do siebie najbliżej, jak tylko mógł.
- Jesteś niesamowity. - stwierdził, chowając nos w jego włosach. - Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo zmieniłeś ten przemysł i kraj... Pewnie wielu ludzi takich jak ty są ci teraz wdzięczni.
Himchan uśmiechnął się tylko i objął go mocno za szyję. Była w tym poniekąd prawda, chociaż nie czuł się zbyt szczególnie. Po prostu miał odwagę, by spełnić marzenie, to wszystko... Rozkoszował się jego ciepłem, zapachem, miarowym biciem serca pod ciemną koszulką, pod którą jego chłodne palce po chwili się zakradły. Wyczuł zarys mięśni, wydatnej piersi i obojczyków, po czym mruknął zadowolony, gdy mężczyzna puścił go i uniósł ramiona ku górze. Gdy ich spojrzenia się spotkały po raz kolejny, wiedzieli już, że żadne słowa nie są im więcej potrzebne. Po prostu złączyli swe usta w pocałunku, dłonie poznawały niespokojnie każdy skrawek ciała partnera, a cała sprawa sprzed kilku godzin została zepchnięta na dalszy tor, prawie całkiem zapomniana.
Dobrze, że tego wieczoru skończyli nagrania... Następnego dnia Himchan zdecydowanie nie mógłby tańczyć.





- Spójrz. Piszą o nas wszędzie!
Chociaż Himchan obudził się dosłownie przed kilkoma minutami, był już całkowicie rozbudzony. Miał rację; wytwórnia potwierdziła ich związek szybciej, niż to przewidywał, wiedzieli o tym już dosłownie wszyscy w kraju. Nie sądził jednak, że zostanie to tak dobrze przyjęte... Kto by w końcu się spodziewał, że ktoś taki jak Jepp Blackman...
Yongguk wziął od niego telefon i szybko przejrzał wzrokiem stronę. Himchan ponownie zakopał się w kołdrze i przymknął powieki stwierdzając, że mężczyzna obudził go zdecydowanie za wcześnie. Szkoda, że sam Yongguk tak nie uważał... Ten po chwili oddał mu telefon i wywrócił oczyma.
- Nie przypominam sobie, abyśmy byli na randce w Tokio, a ty? - roześmiał się i zrobił to samo, co Himchan, jednocześnie obejmując go pod kołdrą w pasie. - Albo po prostu nie pamiętam, hm?
- W takim razie obaj mamy amnezję, bo ja też nie mam pojęcia... - odparł młodszy i schował nos w jego szyi. - Widziałeś, jaki mam spam na Twitterze? Boję się wchodzić na Instagram...
Yongguk podniósł głowę i spojrzał na niego uważnie. Po chwili odgarnął grzywkę z jego czoła i sięgnął po zapomniany telefon chłopaka, uruchamiając go. Zdziwiony Himchan zmarszczył brwi.
- Co ty robisz?
Raper zrzucił kołdrę z ich głów i włączył aparat. W pierwszym momencie młodszy schował się za jego ramieniem marudząc, że jest nieumyty, nieuczesany, a do tego bez makijażu, ale Yongguk się tym nie przejął. Szybko zrobił zdjęcie, które uznał za tak urocze, że od razu ustawił je obu na tapecie, po czym otworzył aplikację Instagram, dodając do niego dopisek:



"Skoro już wszyscy wiedzą, to możemy was wspólnie przywitać, #goodmorning! Czekajcie na album, daliśmy z siebie wszystko! #JeppChan #Debiut #jestprzeuroczyprawda?"






Nie muszę wspominać o tym, że piosenka doczekała się AllKill w pierwszym tygodniu promocji, a pod koniec roku ogłoszono ich najgorętszą parą w Korei, prawda? Nie wiadomo, za ile lat taki scenariusz będzie możliwy w jakimkolwiek kraju na świecie, miejmy jednak nadzieję, że niedługo. Takich Himchanów i Yongguków może być nawet więcej, niż nam się wydaje...

4 komentarze:

  1. Przecudowne zakończenie, a Himchan tak bardzo diva ;)
    I wiesz co? Ta wizja (z Himchanem jako gender fluid i dziewiątą członkinią AOA) całkiem mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta końcówka była urocza :>
    Ale dalej wizja Himchana jako członkini AOA jest powalająca XD
    Świetny ff, zresztą jak zawsze c:
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
  4. Miejmy nadzieję, że niedługo!
    Czytałam twoje opowiadania lata temu - jeszcze na poprzednim blogu - i już wtedy bardzo mi się podobały, a teraz jestem wręcz oczarowana Twoim stylem.. Piszesz przepięknie, tak lekko przepływasz słowami przez historię, bardzo przyjemnie się czyta **
    Sam pomysł też jest super, jak coś to wiedz że będę tu wiernie oczekiwać kolejnych opowiadań o takiej tematyce. A i w realnym świecie taki scenariusz jak najbardziej mi odpowiada, może się doczekamy :>
    Powodzenia w dalszej pracy! c:

    OdpowiedzUsuń