poniedziałek, 16 listopada 2015

Z krwi i kości: "Pokój i wojna"

Z okazji powrotu B.A.P chciałabym spytać, czy mielibyście ochotę na oneshota? Jeśli tak, piszcie w komentarzach pomysły. Możliwe, że coś mnie zainspiruje... ;D










Gdy Jongup dowiedział się od siostry swojego pana o specjalnym szkoleniu dla niego, nie posiadał się ze szczęścia. W końcu będzie miał okazję walczyć mieczem bez konieczności pozwolenia księcia Yongguka! Było to jego największe marzenie, odkąd tylko skończył szesnaście lat. Trzymając w ręku miecz, stojąc twarzą w twarz z przeciwnikiem, oraz wiedząc, że albo on pokona jego, albo sam zostanie pokonany, czuł się najszczęśliwszy. Co prawda, głównie służył jako przeciwnik dla Yongguka, gdy nie było nikogo innego w pobliżu, jednak to były inne sytuacje. Nie mógł tych potyczek przyrównać do prawdziwego szkolenia. Co prawda, wojownikiem dzięki niemu się nie stanie, ale przestanie być tylko i wyłącznie służącym w oczach dworu. Nabierze szacunku u dam i, być może, również u księcia Himchana.
Nie czuł się już nieswojo, gdy ubierał go rano. Książę miał doskonały humor, śmiał się i żartował, co chwilę chwytając dużą dłoń chłopaka w swoją własną. Jongup doskonale pamiętał dotyk jego miękkiej, gładkiej skóry z poprzedniej nocy, dlatego za każdym razem gdy to robił, odwracał wzrok, by tylko książę nie mógł zobaczyć jego rumieńca. Wciąż nie potrafił uwierzyć,  że to naprawdę się stało. Najwidoczniej tak już musiało być. Los zdecyduje, co pocznie dalej.
Gdy książę był już umyty, ubrany i gotowy do dnia, Jongup czynił kolejne swoje powinności; prowadził na posiłki, pilnował na spacerach, zabawiał rozmową, okazjonalnie nawet przytulał go do siebie, gdy nikt nie patrzył. Być może to ostatnie chwile, gdy mógł sobie na to pozwolić; według plotek książę Yongguk miał wrócić już w przyszłym tygodniu, gdyż właśnie kończą się rozmowy pokojowe. Na wieść o tym piękna twarz Himchana rozpromieniała jeszcze szerszym uśmiechem, niż zwykle. Jongup cieszył się tym, że był szczęśliwy, jednocześnie odczuwając w głębi serca swojego rodzaju smutek. Kiedy książę Yongguk wróci, nie ma szans, aby to, co było między nimi zdarzyło się jeszcze raz. Nie zdobyłby się na to chociażby ze zwykłego szacunku dla swojego pana. Jednocześnie codziennie błagał los o to, aby ten się o nich nie dowiedział. Zrobiłby wszystko, aby tylko ich romans pozostał w tajemnicy.
Kiedy Himchan położył się po południu do łoża na poobiedni odpoczynek, Jongup uznał, że to dobry moment aby udać się na wyczekiwane niecierpliwie szkolenie. O tej porze pałac był pusty; król z niemalże całą męską częścią rodziny wyjechał na polowanie, a ze strony Lyah i Natashy raczej nic mu nie grozi. Dlatego gdy książę już zasnął, podszedł do niego na palcach i pocałował w czubek głowy, co wywołało u Himchana senny uśmiech. Jongup nie mógł się powstrzymać i od razu go odwzajemnić, dokładniej go przykrywając. Słońce zaczęło już zachodzić, musiał się spieszyć, jeżeli chciał cokolwiek jeszcze tego dnia przećwiczyć... Nie marnując już więcej czasu, wyszedł z komnaty, dokładnie zamykając za sobą drzwi.











Himchan spał, bezpiecznie pogrążony w świecie sennych marzeń, kiedy niespodziewanie poczuł czyjąś dłoń na plecach. Dłoń ta rozpoczęła wędrówkę wzdłuż kręgosłupa, zatrzymując się na jego talii, powoli przechodząc w stronę bioder i brzucha. Książę uśmiechnął się przez sen. To mógł być albo Jongup, albo Yongguk, o ile ten drugi zdążył już wrócić z wyprawy i zapragnął zrobić mu niespodziankę. Otworzył momencie i już chciał się odwrócić, kiedy dłoń ta mocno go przytrzymała, zatrzymując w tej pozycji, w której leżał. Palce boleśnie wcisnęły się w jego skórę, na co książę Himchan głośno syknął. Nie, to nie może być ani Jongup, ani Yongguk. Żaden z nich nie potraktowałby go tak, na pewno nie bez pytania.
- Dzień dobry, książę. - usłyszał cichy szept, tuż obok swojego ucha. Znał ten głos i to doskonale, nie raz mu się śnił i to w zdecydowanie niezbyt dobrym kontekście. - Dobrze spałeś?
Himchan był zbyt sparaliżowany, aby odrzec cokolwiek. Zmarszczył brwi, ignorując fakt, że jego serce waliło jak oszalałe. Gdzie był Jongup, kiedy ten go potrzebował? Akurat teraz musiał sobie pójść?!
Głos nad jego uchem roześmiał się, ciepły oddech połaskotał go po odsłoniętej skórze.
- No proszę, już masz gęsią skórkę... Ciekawe, co dalej?
- Czego chcesz,Yongnam? - syknął, próbując brzmieć neutralnie. Zupełnie tak, jakby się go wcale nie obawiał. Jego słowa wywołały kolejny cichy śmiech z ust przyszłego króla.
- Och, zupełnie niczego. Chciałem się tylko przywitać. - książę poczuł, jak zęby mężczyzny wbijają się w skórę na jego ramieniu. Od razu wzdrygnął się z obrzydzeniem, po raz kolejny próbując się wyrwać z jego uścisku.
- Puść mnie.
- Nie wierzę. Książę, czuję sie zaszczycony! Chyba jestem jedynym mężczyzną, który usłyszał z twoich ust te słowa!
Himchan nigdy wcześniej nie czuł się bardziej zły, zirytowany i upokorzony. Gdyby miał więcej siły i odwagi, pewnie wyrwałby się z jego miażdżącego uścisku i uciekł, jednak nie mógł. Nie wiedział, skąd w Yongnamie tyle siły, która wydawała się być aż nieludzka. Przestraszył się go nie na żarty; w końcu on sam był bezbronny, zaatakowany w śnie, a przyszły król mógł mu zrobić teraz dosłownie wszystko. Lecz to nie śmierci z jego rąk obawiał się najbardziej.
- Yongnam...
- Masz rację. Chociaż mam na to wielką ochotę, nie po to tu przyszedłem. - stwierdził, jeszcze mocniej zaciskając ramię, tak, że Himchanowi zabrakło tchu. - Chciałem cię tylko poinformować, że cokolwiek planujesz, nie uda ci się to. Gdy zostanę królem, pierwszy znikniesz z tego pałacu, a ja dodatkowo sprawię, że wszyscy od razu o tobie zapomną.
Książę zamarł, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia. Yongnam musiał to wyczuć, gdyż zaczął mówić dalej:
- Moim następnym krokiem będzie wcielenie twojego śmiesznego państewka do mojego, które stanie się Imperium. Wszyscy będą mnie uwielbiać, nawet mój rodzony brat, który obecnie nie docenia tego, co dla niego robię... A szkoda. - westchnął cicho, jego oddech po raz kolejny sprawił, że książę zadrżał. - W końcu przejrzy na oczy. Zdobędę szacunek, sprawię, że to państwo stanie się potęgą, a ty... Cóż. Wylądujesz tam, gdzie zawsze było twoje miejsce.
Nie musiał kończyć. Himchan doskonale wiedział, co chciał przez to powiedzieć.
W końcu przyszły król puścił go gwałtownie i wstał z łoża, poprawiając pogniecione szaty. Książę nie spojrzał na niego, zbyt zajęty łapaniem własnego oddechu. Na ziemię sprowadziły go dopiero ostatnie słowa mężczyzny przed wyjściem:
- Ach, jeszcze jedno. Jeżeli myślisz, że nikt nie wie o tobie i tym psie Jongupie, to jesteś w błędzie. - uśmiechnął się do niego szeroko i nim wyszedł, mrugnął do niego pozornie wesoło. - Miłego wieczoru, książę. Do zobaczenia niedługo.
Na koniec ukłonił się mu nisko. Już chwilę później po korytarzu roznosił się jego histeryczny śmiech.








Do powrotu Yongguka do domu przygotowywano się nawet dłużej, niż do wesela. Postanowiono urządzić wielką ucztę i uroczyste przywitanie w ogrodzie, na które zaproszeni zostali wszyscy czołowi politycy i baronowie w kraju. Podniecenie było odczuwane niemalże w całym pałacu, nikt nie mógł uwierzyć, że wojna nareszcie się skończyła. Królestwo Zachodu zgodziło się na pokojowe warunki rozejmu w zamian za dostawy owoców, wycofanie wojsk z granic i gwarancję spokoju przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Król uznał to za ogromny sukces i chciał powitać syna najlepiej, jak potrafił, pokazując przy tym to, jak bardzo był z niego dumny.
Osobą, która nie mogła się najbardziej doczekać jego powrotu, był oczywiście Himchan. Przez cały tydzień od tamtego spotkania z Yongnamem nie opuszczał Jongupa na krok, wiedząc, że tylko przy nim mógł być bezpieczny. Nie powiedział mu jednak o tym, co zaszło pod jego nieobecność. Nie chciał, aby chłopak czuł się winny, że go zostawił. Dlatego też ucieszył się niezmiernie na wieść, że Yongguk faktycznie już za kilka dni będzie w domu. Wiedział, że przy nim nic mu nie grozi.
Przynajmniej na razie.
Domyślał się, że jemu akurat będzie musiał powiedzieć o Yongnamie. Oczywiście z pominięciem wątku o nim i Jongupie. Tego akurat mężczyzna nie mógł się za nic w świecie dowiedzieć. Jednak nie był to obecnie największy problem, jaki stał przed księciem. Najważniejszą sprawą obecnie było to, jak powstrzymać Yongnama?
Mówił prawdę, był w stanie zrobić wszystko, o czym mu wtedy powiedział. Musiał więc zrobić coś, aby go powstrzymać. Mężczyźnie nie zależało na dobru poddanych, tylko na własnym spełnieniu rządzy władzy. Wątpił nawet, czy był w stanie kochać swojego własnego syna...
Tego dnia przygotował się najlepiej jak potrafił po to, aby przywitać Yongguka wracającego do domu. Poprosił nawet Junhonga, który przez cały ten czas oddawał się odpoczynku, aby ten zajął się jego twarzą i włosami. Chciał wyglądać, w tamtym momencie najpiękniej jak potrafił, aby pokazać przede wszystkim Yongnamowi to, że wcale nie przejął się jego słowami i wciąż jest gotów walczyć. Nawet, jeżeli on myśli, że już wygrał. Przywdział swoją najlepszą szatę, ciesząc się na komplement, który złożył mu Jongup.
- Dziękuję. - odparł tylko z szerokim uśmiechem i pozwolił mu się poprowadzić do ogrodu. Cała mijana po drodze służba wodziła za nim wzrokiem, jakby widziano go tutaj po raz pierwszy. Himchan czuł się dumny. Jego wygląd to największa broń jaką posiadał, równie niebezpieczna, co trucizna. A jeśli Yongnam już ją zauważył, to być może wiedział, jaki plan przedstawi mężowi...
Ogród był przepięknie przystrojony flagami i kwiatami w kolorze purpury. W tle grała muzyka, a para królewska już dawno czekała na swojego ukochanego syna niedaleko bramy wjazdowej. Jongup pomógł Himchanowi zejść z wysokich schodów, po czym ukłonił się i opuścił go, wiedząc, że nie ma prawa iść z nim dalej. Zaczęto by plotkować, a obaj tego zdecydowanie nie chcieli. Książę Himchan uśmiechnął się więc do wszystkich zebranych, odpowiadając ukłonem na ich powitanie i ruszył w kierunku królowej, aby stanąć pomiędzy nią a Natashą. Kobieta na jego widok rozpromieniła się, od razu wyciągając ku niemu dłonie.
- Wyglądasz pięknie! - powiedziała z entuzjazmem, na co Himchan podziękował z uśmiechem. Zdecydowanie była jego ulubionym (poza Yonggukiem oczywiście) członkiem rodziny. Skoczna muzyka wciąż przygrywała, gdy wszyscy ze zniecierpliwieniem oczekiwali przybycia orszaku księcia. Himchan wypatrzył po prawicy króla Yongnama, który patrzył przed siebie z kamienną twarzą. Obok niego stała Lyah, trzymając na rękach swojego syna. Po raz kolejny upewnił się w przekonaniu, że ta trójka nigdy nie stworzy prawdziwej rodziny. Nie z Yongnamem jako jej głową. Westchnął tylko cicho i przeniósł wzrok na wrota, które już kilka sekund później rozchyliły się powoli.
Wszyscy wstrzymali oddech, gdy kolejne konie z jeźdźcami zaczęły pojawiać się na widoku. Yongguk jechał oczywiście na samym końcu, dumnie dzierżąc w dłoni flagę Królestwa Środka. Jego twarz była zmęczona i odrobinę chudsza niż ostatnim razem, ramiona bardziej spięta, a jeden z jego nadgarstków został owinięty białym płótnem, lecz poza tym nie zmienił się ani odrobinę. Himchan, mimo iż wiedział, że nie powinien, pomachał ukradkiem mężowi, co ten natychmiast dostrzegł. Na ustach księcia Środka pojawił się szeroki uśmiech, poważne dotąd oczy zapłonęły szczęściem na widok ukochanego. Nim dotarli do drzwi zamku, nakazał zatrzymać konie i zeskoczył ze swojego, ruszając w kierunku rodziny królewskiej. Najpierw skłonił się nisko rodzicom i podał flagę królowi, dziękując za możliwość walczenia dla kraju. Król rzekł do niego, jak bardzo jest z niego dumny i przyjął flagę z uśmiechem, klepiąc syna po ramieniu. Oficjalna część powrotu zakończyła się, nie była długa, lecz niezmiernie ważna w kulturze tego państwa. Teraz już nic nie stało na przeszkodzie, aby mógł przywitać Himchana, od razu do niego podchodząc. Wziął go w ramiona i okręcił wokół własnej osi, uzyskując tym aplauz od niemal wszystkich zebranych. Książę Wschodu roześmiał się i położył dłonie na jego ramionach.
- Kiedy zrobiłeś się taki silny, najdroższy?
- Kiedy musiałem wytrzymać bez ciebie na froncie wojennym. - odparł Yongguk. Nie tracąc czasu, pocałował go w usta ku uciesze tłumu i ich samych. Himchan z całej siły objął go za szyję, a gdy w końcu się od siebie odsunęli, szepnął:
- Witaj w domu.

6 komentarzy:

  1. Yongnam ty suczo łapy precz od Himchana! :|
    Nareszcze coś więcej o bliźniaku Guka ^^
    Nah, Jongup, ty się módl, żeby Yongguk się o HimUpach nie dowiedział :|
    Właśnie, Yongguk wrócił~ ❤ Yey~
    Weny życzę~

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz, skomentuję pomimo tego, że nawet nie zaczęłam czytać tej serii (ale właśnie mam zamiar to zrobić!^.-) lecz zapytałaś o pomysły na one shota a ja mam takowe! Najbardziej prosiłabym o to był on z DaeJae ~ ♡
    A moje propozycje są następujące:
    1. Może jakieś HybridAU albo WolfAU? ^^ - ostatnio mam mega fazę na takie kombinacje, a zarówno Daehyuniemu jak i Youngjae pasuje wizerunek pół zwierzaka i pół człowieka, czyli dodatkowo ogon i uszka oraz instynkt itd~ ^^
    2. Jak Dae się mega stęsknił za Jae w czasie, gdy chłopcy mieli wolne a on siedział w Busan.
    3. UniversityAU - prowadzą życie przeciętnych studentów; spotykają się w dość dziwnych i niecodziennych okolicznościach ale nie przypadli sobie na początku do gustu, lecz z czasem ich wzajemne nastawienie zmienia się
    4. Dae pochodzi z biednej rodziny, nie ma żadnego wykształcenia i by móc się jakoś utrzymac wstępuje do małej, lokalnej grupki gangsterów, którzy trudnią się głównie w małych napadach i kradzieżach. Chłopak nie jest zadowolony z oboru spraw ale jakoś i za coś musi żyć więc godzi się na to wszystko. A nagle, pośród tego wszystkie pojawia się Jae... (dalej możesz ponieść się wyobraźni i już sama dokończyć wątek ^.-)
    Na chwilę obecną mam tylko tyle... Mimo to, mam ogromną nadzieję, że coś z tego Cię zainspiruje i napiszesz tego shota~^^
    A ja się niebawem zabiorę za tą serię i osobno skomentuję^^
    Weny!
    Kiri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie piszę takich rzeczy (są za bardzo przereklamowane), tym bardziej nie potrafiłabym się wczuć w daejae. Przepraszam :( ale dziękuję za komentarz!

      Usuń
  3. Kiedy tylko Jongup wyszedł z komnaty Himchana, pomyślałam: ,,ty idioto!". I miałam rację. Bałam się, że dojdzie do gwałtu (ogółem to zawsze martwię się o Himchana, jest taki delikatny, eteryczny). W trakcie tej sceny zaciskałam dłonie w pięści i aż mi zostały ślady po paznokciach (w myślach tylko: ,,Spinkalaj, Yongnam").
    A tak w ogóle to yeah, bo Yongguk wrócił! No i jestem ciekawa, co dalej z moimi UpHimami.
    Dziękuję i życzę weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do próśb o oneshociki: może jakiś HimUp (bo na BangLo już nie mam co liczyć, prawda? :c), nieAU i może fluff? Potrzebuję czegoś lżejszego. Coś tak ciepłego, jak relacje B.A.P ;)
      Albo kiedyś jakaś komedia (piszesz najcudowniejsze polskie) albo mocny angst (mam ogromny sentyment do 'My Songs know what you did in the Dark' oraz 'Loliboy'a' + 'Syna Afrodyty'; ta prośba to chyba z mojej strony samobójstwo, bo znowu nie będę się mogła pozbierać (tia, komentarz pod 'SEN' dalej czeka na napisanie...), ale pragnę tego~
      Albo SimCo. Taki fajny szip, a mało z nim ficzków :c
      W zasadzie wezmę wszystko, co od Ciebie ^^

      Usuń
    2. Dziękuję :3 oczywiście wszystko wezmę pod uwagę i na pewno coś napiszę ^^

      Usuń